O festiwalu słów nieobiektywnych kilka...
Letnie festiwale mają jedną podstawową wadę – odbywają się
latem, w porze roku paskudnie nieprzewidywalnej pogodowo. I albo słońce
bezlitośnie praży festiwalowiczów serwując warunki iście tropikalne, albo burze
usiłują przepłoszyć publikę strasząc festiwale ulewami i niską frekwencją.
Czerwiec tego roku popisał się iście piekielnymi temperaturami, ale festiwal
Intertony jest póki co jedynym, wokół którego gorąco zaczęło się robić jeszcze
przed planowaną datą imprezy.
Pogrubienia w tekście otwierają poszczególne galerie.
O festiwalu w mediach zrobiło się głośno kiedy na niecały
miesiąc przed imprezą organizatorzy - Fundacja Rozwoju Ziemi Chojnickiej i
Człuchowskiej – poinformowali o odwołaniu koncertu zespołu Vader.
Decyzją
burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera podjętą na podstawie protestu grupki
osób z lokalnej Akcji Katolickiej było rozwiązanie umowy z główną gwiazdą
festiwalu o czym poinformował organizatorów partner festiwalu - Chojnickie
Centrum Kultury. Poszło o finansowanie występu Petera z ekipą z miejskich pieniędzy.
W ciągu zaledwie jednego dnia organizatorom udało się zebrać w publicznej
zbiórce pieniędzy całą wymaganą kwotę niezbędną do zabezpieczenia imprezy, a
finalnie 12 324 zł z wymaganych 8 000 zł co najlepiej pokazuje, że festiwal
promujący Chojnice jako miasto ambitniejszej muzyki ma wiernych i oddanych
fanów.
Rewelacyjna impreza, której celem poza oczywistymi
wartościami rozrywkowymi jest jest promocja międzynarodowej współpracy młodych
wolontariuszy z Chojnic i miast partnerskich: Emsdetten w Niemczech i Hengelo w
Holandii - utrzymuje trwającą od 13 lat współpracę między muzykami oraz
organizacjami pozarządowymi tych miast. Przy festiwalu pomagała mocno ekipa
Pokojowego Patrolu fundacji WOŚP Jurka Owsiaka.
W słoneczne sobotnie popołudnie nastąpiło oficjalne otwarcie
wyczekiwanego w napięciu czwartej już edycji Intertony przy udziale
organizatorów i wolontariuszy. Konkretnie i muzycznie festiwal otworzył
chojnicki zespół Enormous - High Hotel grający w klimatach grunge/groove, po
których scenę przejęli Niemcy z Lizard Fist. Czas niezbędny na zmianę zespołów
na scenie akustycznie umilał gość specjalny z Meksyku Ivan Lobo, zabawiając
chowającą się jeszcze w cieniu publiczność.
Obok typowo muzycznych atrakcji na terenie festiwalu miały
miejsce Giełda Płytowa Epic Shop umożliwiająca uzupełnienie swoich zbiorów
płytowych, Strefa SCM - czyli prowadzona przez wolontariuszy Samorządnego
Centrum Młodzieżowego oferująca tatuaże z henny oraz wspólne tworzenie
festiwalowego muralu. W Strefie Merchu można było nabyć koszulki, płyty i
gadżety muzyczne grających na festiwalu zespołów oraz oficjalną koszulkę
festiwalową. Piwo miało dwie najważniejsze zalety: było mokre i zimne – czyli
jak być powinno. W kwestiach kulinarnych szczególnego docenienia wymaga
uwzględnienie gustów tych którzy wolą bardziej naturalne dźwięki wydawane przez
zwierzątka aniżeli skwierczenie.
Line up festiwalu zróżnicowany klimatycznie i tu ukłony
niskie dla organizatorów za taki właśnie dobór kapel. Po stoner rocku
serwowanym przez bydgoski The Howling Eye mamy energetyczny hardcore w
wykonaniu holenderskiego Grown Cold, który mimo piekącego słoneczka zebrał już
żywo reagujący tłumek pod sceną. Kolejno publicznością miotał radośnie Ogotay z
trójmiasta – skład z długim stażem scenicznym i sporą ilością zdeklarowanych
fanów w publice. Dzięki Marcinowi Świerczyńskiemu Intertony dołączyły do akcji
Covan Wake The Fuck Up! akcji zbiórki pieniędzy prowadzonej dla Adriana Kowanka
byłego wokalisty Decapitated, który od ponad 10 lat znajduje się w stanie śpiączki
wegetatywnej.
Ogotay publiczność zmęczył solidnie, przez niemal godzinę
podając ciężkie i solidne deathmetalowe dźwięki. Po tym koncercie było już
tylko ciężej. Niemiecki również deathmetalowy New World Depression pod sceną
miał już spory zaangażowany w grupowe tańce tłum.
W międzyczasie do Chojnic zbliżała się potężna burza, o czym
regularnie ze sceny informowali prowadzący, jednocześnie jasno i zwięźle
przedstawiając plan ewentualnej ewakuacji z terenu festiwalu. Z tego też powodu
wyczekiwana gwiazda festiwalu – VADER, na scenie pojawił się nieco wcześniej,
dziękując fanom za wsparcie i możliwość zagrania w Chojnicach mimo wszystkich
wcześniejszych przeciwności. Tu było już naprawdę ciężko – szalejąca
publiczność, ucieszone twarze, na barierkach flagi fanów pokazały, że na
Intertony ściągnęli fani nie tylko z okolic Chojnic ale i odległego Szczecina,
Bydgoszczy czy Torunia.
Nadciągająca burza zmusiła niestety Petera z ekipą do
skrócenia seta o cztery utwory, ale obyło się bez ewakuacji publiki na pobliski
dworzec. Burza faktycznie była solidna, efekty i świetlne i dźwiękowe były
solidne, ale widać nawet niebiosa wstrzymały się uprzejmie z przeciekaniem,
żeby festiwal mógł dobić do szczęśliwego finału.
Tegoroczna edycja potwierdza bez żadnych wątpliwości, że
chojnickie Intertony to impreza na której starsi, młodsi i zaledwie kilkuletni
najmłodsi mogą się czuć bezpiecznie świetnie się bawiąc.
Profesjonalnie zorganizowany festiwal, kompaktowy teren
sprzyjający miłej atmosferze, szeroka rozpiętość wiekowa publiczności,
zaangażowanie wolontariuszy, świetna zabawa, troska organizatorów o
bezpieczeństwo uczestników festiwalu i hasło przewodnie festiwalu #HejtMiNieGra
powinny przekonać przeciwników festiwalu o tym jak bardzo jest doceniany i
potrzebny.
Organizatorom i wszystkim ciężko pracującym przy festiwalu
należą się ogromne podziękowania, podobnie jak publiczności, która murem
stanęła za festiwalem, robiąc wszystko żeby czwarta edycja doszła do skutku. Od
siebie przesyłam osobne podziękowania za wszelką pomoc i wsparcie.
Panu burmistrzowi ślę pozdrowienia i wspomnę tylko, że
dopóki Polska – przynajmniej oficjalnie – nie jest krajem wyznaniowym, nie
należy podejmować pochopnie decyzji faworyzujących grupkę fanatyków kosztem
całej społeczności i promocji miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz