2020-01-13

KONCERTOWY ROcK 2019


Bywa i tak, że coś się kończy, nic się nie zaczyna...
Podsumowanie zeszłego roku 2018 TUTAJ. Pogrubienia w tekście otwierają poszczególne galerie.

Miniony rok wypadł koncertowo jeszcze skromniej niż poprzedni i jakoś nie mam przekonania, że kiedykolwiek pojawi się wpis „Koncertowy RocK 2020”. Dla mnie 2019 był rocznicowy, bo w 2009 moja najfajniejsza przygoda fotograficzna – przygoda koncertowa rozpoczęła się dokładnie 1 września, przed obiektywem Sabaton, Stratovarius i Proletaryat w nieistniejącej już Hali Astorii, gdzie na dobre wciągnęła mnie fosa.

Owszem, koncerty pstrykałam wcześniej, ale wtedy jeszcze nie było to granie, którego słucham od zawsze. Przez te 10 lat trafiło mi się szczęście słyszeć na żywo i fotografować zespoły, o których koncertach w latach mojego najbardziej zawziętego uzależnienia od dźwięków można było w Polsce pomarzyć. Od Deep Purple po trzykroć, po Guns'n'Roses jednorazowo – co akurat w tym przypadku wystarczy całkowicie.
Jednak tym - co patrząc wstecz uważam za najcenniejsze - to ludzie, przez ten czasu poznani i wspomnienia –przynajmniej dopóki Altzheimer pamięci nie posprząta. Oczywiście są też bezcenne doświadczenia natury pozamuzycznej: Kofola i najlepsza czeska wersja langoszy serwowana wyłącznie w Vizovicach – za którymi już zawsze tęsknić będę.

NAJCHĘTNIEJ OGLĄDANE W 2019 ROKU – TOP 10





10. CLOSTERKELLER – LIZARD KING, TORUŃ

STYCZEŃ: Inaugracja koncertowania tradycyjnie w Estradzie, (która w minionym roku obchodziła swoje szczęśliwe 13-lecie istnienia) szóstą już edycją „Metalowego Początu Roku” z Deathinition, Thermiceniem i Minetaurem, trzecią edycją „Brutal Blasting Death Fantastic” z Gnidą, Antigamą, Egoistic, oraz również tradycyjnie WOŚPem w Bydgoszczy – po raz 10 z aparatem w ręku. Miesiąc zakończony Kochankami w również Estradzie.

LUTY: Otwarty czwartą edycją „Progressive Evening” w bydgoskim MCK z SBB i Art of Illusion w roli gwiazd, BYDGOSCY MUZYCY obchodzili 10-lecie koncertowania. W Estradzie natomiast odbyła się czwarta edycja „Fest of Fury". Trafiła się wycieczka do mojego fotograficznie ulubionego klubu B90 na sentymentalny zestaw Made by Galicja Productions: Proletaryat, Kobranocka, Sztywny Pal Azji i Róże Europy. Do Estardy wpadł Titus z ekipą i ponownie Gdańsk, tym razem legenda URIAH HEEP w towarzystwie polskiego Turbo. Miesiąc zakończył się w MCK mini festem „Eastern Underground”.



MARZEC: Pierwszy koncert miesiąca wyjazdowy, co lubię bardzo – Gdańsk i oryginalny zestaw: kowboje z Wrocester serwujący Heavy ComedyCountry Rawk, islandzki Skalmold, szkoccy piraci z ALESTORM and a bottle of rum and a yo-ho-ho! Kolejno było Hunterowo – Jelonkowe skrzypienie w Estradzie, w Toruniu Closterkeler oraz później Decapitated z Mentorem oraz Slavny Percivalowy Tur III w Estradzie. Szczęśliwie bardzo znowu z B90 w ramach trasy WAYFARERS & WARRIORS TOUR z KORPIKLAANI, TURISAS i koncertem roku w mojej popapranej estetyce – księżniczek urody nienachalnej z TROLLFEST. W Estradzie BACTERYJAZZ bawiło słuchaczy przy dźwiękach kojarzonych z Tarantino, a najbardziej udany mój niefestiwalowy miesiąc roku 2019 zakończył się w MCK trasą Last Warior Tour z Okrutnikiem, Hellhaim i Turbo.

KWIECIEŃ minął lokalnie bardzo. Zaczynając od dziewiątej edycji Punky Reggae Live z Farben Lehre w roli głównej oraz ekipą Ereles i The Analogs  z Projektem Pudło. W MCK Artyści grali przeciwko nienawiści, potem coverowo Locomotive i Moherhead („to grom” mnie ciut przerosło) po drodze The Howling Eye z Lonker See, oraz po kilku latach ponownie Estradę nawiedziła Francja - L'Esprit Du Clan z tą samą energią co w 2012 roku. Był też całkiem udany koncert Nirvana Tribute Show ekipy fanów Cobaina z Ukrainy. Finał kwietniowy zapewnił John Porter w MCK.

MAJ: rozpoczął się epicko – udana wycieczka do Czechowa na „Liberation Festival Pilsen” i SABATON z nową scenografią, nową płytą i chórem męskim. Było nawet czołgi – na scenie kartonowy, ale w okolicy już najprawdziwsze – dekoracyjnie niestety tylko. Aura sugerowała zimę, a nie kwitnący miesiąc maj, w nocy temperatura oscylowała w okolicach zera i nie pomogła rozbudowana pirotechnika zionąca ogniem. Pełnowymiarowy show na scenie czeskiego Metalfestu z bonusami i dopracowanym w najdrobniejszym szczególe show. Czesi potrafią nawet rocznice historyczne obchodzić przyjemnie, bez wyrywania drzewek i polbruku na mieście. Langosze dobre, Kozel Cerny pycha i zapas Kofoli zwieziony do domu razem z wrażeniami jak najbardziej pozytywnymi.

W tym roku Sabaton błysnął jako festiwalowy badass. Dwa koncerty na Hellfeście w Clisson – jeden w zastępstwie zabawnej ekipy z hameryki, znanej z pastowania klat wybitnie męskich olejkiem i okrzyków Hail and Kill, oraz drugi raz jako gwiazda dwóch głównych scen jednocześnie na WOA – koncert w pełnym składzie od początku istnienia zespołu, na dwie perkusje, cztery gitary, dubeltową pirotechnikę, tylko Par i Jocke szczęśliwie się nie zmieniają. Dwudziestolecie istnienia grupy Sabaton uczcił porządnie, a ja na fotografiach mam okrągłe 10 lat koncertowania Szwedów w Polsce i okolicach – w sumie 36 galerii.

Nawiązując do Wacken, w Estradzie odbyła się po rocznej przerwie kolejna edycja Wacken Metal Battle Polska – nagrodę główną czyli wjazd na scenę najstarszego - obecnie trzydziestoletniego festiwalu metalowego zgarnął VANE.

Poza Czechami, których nie sposób przebić koncertowo nijak – maj to miesiąc imprez studenckich, w tym roku juwenaliowe granie ograniczyłam do Piernikaliów bo imprezy toruńskie mają jedną, absolutnie unikatową zaletę – HAPPY LIGHT – ekipę która świecenie doprowadziła do perfekcji. I tak Łydka Grubasa, NocnyKochanek, Happysad i Kult pięknie świeceni i foceni z żywiołowo tańcującego tłumu wylądowali w moich galeriach.

CZERWIEC: dla mnie przede wszystkim METALFEST OPEN AIR – focony małpeczką w jpgach, daaaleko od sceny, ale za to z przyjemnością podbitą czeskimi kulinariami, Kozelkiem i świetną ekipą obozową. Jeżeli to było moje pożegnanie z MOA – so be it, ale wspomnienia z tych lat jeżdżenia za koncertami w Plzeňský kraj mam najlepsze. Tak – Powerwolf też małpeczkowy, widać kto się na feście świecił jak gwiazda (tu krzywy uśmiech w stronę Amonów i Arch Enemy).

Po raz pierwszy spontanicznie kopnęłam się na przesympatyczny festiwal – siódmą już edycję „Rock & Rose Fest” w Kutnie. W planie zabaw koncertowych Pandemoinium, Embrional, Quo Vadis, Venom inc. świetna organizacja i doskonała atmosfera. Wreszcie ten jeden raz data R&R nie pokrywała mi się z czeskimi atrakcjami.

Kolejna spontaniczna wycieczka festiwalowa to urocze aczkolwiek nieco świętojebliwe miasto Chojnice i czwarta edycja InterTony Festiwal. Publiczność intertonowa niesamowita jest bardzo, chociażby dlatego, że w ciągu niemal jednego dnia udało się zebrać kasę gwarantującą koncert Vadera, którego odwołaniem niekorzystnie zapisały się władze miejskie w annałach prasy muzycznej. Wyjątkowo było też na finale, bo za efektowne zakończenie tego jednodniowego festu posłużyła najprawdziwsza nawałnica z piorunami, było burzum, deszczum i grzmotum na pełnej ku... damie negocjowalnego afektu. Wszyscy zdążyli się zgrabnie ewakuować i nikomu nic się nie stało – ewentualny solidny prysznic po upalnym dniu miał swoje zalety.

Lokalnie czerwcowo w Bydgoszczy odbywa się cyklicznie poza Drums Fusion, Ster na Bydgoszcz – impreza wodniaków. Na tegorocznej edycji szanty pojawiły się zaledwie epizodycznie, sceną zupełnie nietematycznie rządził Organek, Paulina Przybysz, Ania Rusowicz, Daria Zawiałow oraz Kasia Nosowska.

Potężne i zaskakujące dla mnie zakończenie miesiąca przypadło na MYSTIC FESTIVAL w Krakowie, dzień drugi imprezy konkretnie, trzy sceny, moc atrakcji, koszmarny upał, cudownie klimatyzowana Tauron Arena i zestaw soczysty z Sabatonem, Within Temptation, Trivium, Carcass i Kingiem Diamondem po raz pierwszy w moim obiektywie.


LIPIEC - kiedyś miesiąc na który czekałam cały rok, obecnie festiwalowo dwie tyko atrakcje: klimatyczny XIII Festiwal Rocka Progresywnegoza miedzą w Toruniu i równie blisko XVII już Festiwal Mocnych Brzmień w Świeciu z żywiołowym koncertem Frontside, i Decapami w roli gwiazd.



SIERPIEŃ: miesiąc koncertowo martwy dla mnie, z towarzyskim raczej udziałem w koncercie Ogródka Merlinowego, oraz pożegnaniem się ostatecznym z niegdyś zajebistą imprezą Summer Fall Festiwal w Płocku. Obok typowo juwenaliowego składu skromnego Made in Poland wystąpił Moonspell. Galerii z SFF nie ma bo nie.

WRZESIEŃ: czyli niecierpliwie wyczekiwana przeze mnie atrakcja finałowa sezonu festiwalowego w Aleksandrowie Łódzkiem. W kolejne dziesięciolecie Summer Dying Loud weszło w formie już trzydniowej, co wierna publika i fani odebrali niewątpliwie z radością. Trzy dni zróżnicowanego grania, 26 zespołów, jedna ulewa, mnóstwo zachwyconych wielbicieli ambitnego grania i filmy – tak w telegraficznym skrócie :). Mój 6 raz w fosie tam gdzie Lato Kona Donośnie a nad samym festiwalem rozwlekle zachwycam się TU!

Kiedy ja bawiłam w województwie łódzkim, Estrada hucznie obchodziła swoje 13 urodziny. Kolejno WYROK wygrywał na drugiej edycji Judgement Day, a w MCK Bydgoscy Muzycy oddawali hołd X muzie.

PAŹDZIERNIK: to koncertowe atrakcje MCK: koncerty Rebeki,Sorry Boys, Tomka Lipińskiego i VOO VOO. Estrada coverowo zaserwowała kolejną wizytę Bacteryjazz z graniem pod wezwaniem Tarantino, Solid Rock z kolei wpadł podać bardzo udanie kompozycje Dire Straits oraz Zepelinians – tu nietrudno się domyślić repertuaru. Był zajebisty jak zawsze Proletaryat i mniej Vierna, a bardziej Chylińska ku mojemu rozczarowaniu, bo na Marion z jej wokalami naczekałam się trochę. Wpadł też jesiennie Closterkeller i Happysad.

LISTOPAD: W ramach jesiennych tras koncertowych do Estrady zawitał Wolf Spider z KATem i Romanem, Bracia FF i punkowe granie.
W MCK Natalia Przybysz „malowała ogień”, odbył się koncert „Niezmienna” z wyjątkowo zaaranżowaną sceną, Artego Arena zabrzmiała kompozycjami Leonarda Cohena w wykonaniu między innymi Anity Lipnickiej, Natalii Kukulskiej. W toruńskim Lizard Kingu klimatycznie brzmienia serwowały TFN i ROSK. W Gdańsku Galicja zapodała 11 składów w ramach trasy „Był kiedyś Jarocin”


Efektowne zakończenie miesiąca załatwił rewelacyjny koncert w gdańskim B90: Moonspell i Rotting Christ, co ucieszyło mnie bardzo.

GRUDZIEŃ: na pierwszy ogień w Estradzie koncert warszawskiej ekipy z repertuarem Rainbow i moich ukochanych Purpli, do których coverowania nastawiona jestem sceptycznie bardzo. Wycieczka do Torunia na kolejną edycję sentymentalnejimprezy Galicji. Mój fotograficzny debiut w Gdyni – Klub Ucho przy okazji trasy Sweet Noise i towarzyszącego im Cerbera. W MCK kolejno wystąpili TFN, ROSK oraz  z innej nieco bajki The Dumplings.
Dwie obowiązkowe bydgoskie pozycje grudnia to czwarty raz już radośnie brzmiący „Świąteczny Rozpierdol” lokalnych bandów z Jednorożcem Zenkiem w ramach bonusu w Estradzie, oraz już siódma edycja „Metalowego Zakończenie Roku” w MCK – z Vane, Leash Eye, Turbo i Chainsaw oczywiście. W Estradzie intensywny rok koncertowy zamknął Projekt Pudło duetu The Analogs.

Podsumowując 2019 w liczbach:

256 GALERII
68 550 WYŚWIETLEŃ
300 NOWYCH FANÓW NA FEJSBUNIU
Pojawił się również profil na INSTAGRAMIE


Na nowy 2020 życzę koncertującym kasy i zdrowia, wtedy najlepsze wrażenia koncertowe same się znajdą.

Moje zdjęcia można znaleźć również na

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz