Koncert kończący festiwalowy piątek. O dynamice na scenie można pomarzyć i tego są efekty... Za ciemno na 300mm, piękne mydlenie na długich ogniskowych, ale warunki i tak lepsze niż kiedy to ostatni raz widziałam Riverside na żywo. No niestety, reszta muzyków schowana za brzegiem sceny, reflektorami itp. nie załapała się na zdjęcia... więc wpis powinien mieć raczej tytył "Mariusz Duda".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz