„Always Be Yourself Unless You Can Be A Ninja Then
Definitely Be A Ninja”
I ten sposób bandy grające ostatnimi czasy koncerty zyskały na zajebistości, mając w fosie nindże. Fotografeł nie rzuca się w oczy, jest anonimowy i do wysiłków wkładanych w to, żeby jak najmniej przeszkadzać i dekoncentrować obie strony fosy, dochodzi zajebiste maskowanie, a stylówa ‘nindżowa’ fajnie pasi na metalowe granie. Tylko szkiełko wizjera potrafi srogo zaparować. Tak wspominam, żeby sobie techniczni oszczędzili na płynie do dymnic – i tak uja widać.
Od marca strona zdechła, na fb było głównie wspomnienieniowo
– obecnie pandemiczne restrykcje nieco odpuszczają…
Jedenaście lat fotografowania koncertów wszelakich, ponad 2 000 galerii
(nie wszystkie, bo blog powstał w 2012 roku, a jakoś nie udało się jeszcze
uzupełnić starych galerii), tysiące poznanych ludzi, setki tysięcy klapnięć
migawki – kilka migawek ukatrupionych śmiertelnie i nieodwołalnie. Tak sobie
wspominam, przy okazji tego, ze kilka osób może tu trafić po zakupie jednej
gazety muzycznej.
Mój pierwszy fotografowany koncert miał miejsce 29 maja na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy. Pierwszy z przekonania fotografowany koncert miał miejsce niewiele później – 1 września 2009 roku w nieistniejącej już Hali Astorii w Bydgoszczy… a potem człowieka zassało.
Wspomnieniowo kilka moich ulubionych kadrów – nie najlepszych ujęć, nie największych gwiazd ale ulubionych z różnych względów przeze mnie.W dziale "Private parts" moje jojczenia na niedolę fotografującego mroczne koncerty i sporo relacji calkowicie subiektywnych jak i obiektywnych się zebrało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz