Napalm Death razem z Vaderem w amfiteatrze z najwyższą fosą - kanałem dla orkiestry - w jakiej siedziałam, drabinka "must have", ale mój optymizm udupił mnie kompletnie. Skończyło się strzelaniem z publiki, i tak Vader był na nadgarstkach - piękne rozległe siniaki, natomiast Napalm Death miałam na łydkach - podobny deseń. Pod koniec występu Barneya z ekipą poszła elektryka - na caaałej dzielnicy - nice! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz