O roku COVID 2020 słów kilka...
Ten konkretny rok w zamierzeniu miał zostać olany, ale
okazuje się, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie może być gorzej – na tyle
gorzej, że wypada docenić COVID 2020.
Sam roczek muzycznie zaczął się przyjemnie i miło, nic nie
zwiastowało marcowego spier… po całości. Styczeń standardowo BydziaCom.Band i WOŚPXXVIII FINAŁ, który wrócił na bydgoski Stary Rynek, oraz inauguracja
koncertowania w Estradzie METALOWYM POCZĄTKIEM ROKU – 7 już edycją imprezy
marki Deathinition.
Radosne szwedzkie powermetalowe granie o zabijaniu
człowieków spod szyldu Sabaton wpadło do kraju na jeden tylko koncert – na
warszawski Torwar, przywożąc ze sobą ciekawych wizualnie ziomków z Amaranthe
oraz Fińską skrzypiącą ekipę Apocalypticy. Ekipy mieszały się na scenie,
goszcząc się wzajemnie podczas występów. Front sceny obłożony zasiekami,
skutecznie utrudniającymi focenie Szwedów znanych ze scenicznego ADHD.
Finał stycznia to 'Brutal Blasting 4 Valeo’ w Estradzie, z
Materią, Vervraxem i Gnidą w rolach wiodących.
Ledwo zaczął się LUTY, a już w Poznaniu, w klubie Tama jak
zawsze świetny koncert zapodali weterani z Uriah Heep. Potem była sympatyczna
wizyta w Chełmży i Cuma Klub.
Ciężkie granie do Estrady przyjechało z European Eclipse
Tour 2020 – hałasowali srogo Szwedzi z Diabolical i Souldrainer, oraz polska
ekipa Devilish Impressions.
Wpadła wycieczka do Wrocławia, do lubianej przeze mnie Hali
Orbita, gdzie piękne piosenki o miłości zagrali w ramach trasy "The Bay
Strikes Back Tour 2020" Death Angel, Exodus i Testament. Było ślicznie,
wesoło i kolorowo.
W MCK V okrągłą
edycję miał "Progressive Evening". Z tej okazji obok Art Of
Illusion na scenie pojawił się HUNTER ze skrzypiącym przemiło Jelonkiem,
Frontal Cortex oraz Apostolis Anthimos Band.
Finał miesiąca to WIATRAKOWA gdzie odbył się kolejny FOLK
METAL NIGHT z Runiką, Morhaną i Aether.
MARZEC zaczął się niewinnie w Estrada Stage Bar –
nastrojowym graniem PERCIVALowym w ramach "Slavny Tur IV". Kolejno
Farben Lehre, The Analogs, Dr Misio i Valery Mess bujali publiką na "Punky Reggae Live 2020"…
…ciszę tak przejmującą jak przerwy w utworach na koncercie
Ani Rusowicz w MCK, granym do pustej sali… online znaczy, nie licząc Liska Mariana jako publiki – jedyny mój
„covidowy” koncert i jedyny koncert w czerwcu.
Cokolwiek się dziać miało festiwalowo zostało odwołane,
Czechy umilkły również…
W SIERPNIU pewną taką nieśmiałością i pyskiem szczelnie
zasłoniętym maską, w czasie kiedy codziennie raportowano nowe zakażenia, przy
zluzowaniu obostrzeń trafiło się koncertowanie w Ogródku Merlina z Locomotive,
oraz na myślęcińskim WAKE PARK z Nocnym Kochankiem.
Na szanty w wykonaniu Własnego Portu ciekawość poniosła mnie
do FABRYKI LOYDA – lokalu, który miał startować w momencie kiedy wszystko
padło. Lokal owszem, ciekawy, ale na nieco wyższą półkę koncertową cenowo i
gatunkowo.
Przyjemnie było we WRZEŚNIU po wakacjach wrócić do Estrady,
która tą pierwszą falę pandemii mimo zamknięcia przetrwała. Pierwsza atrakcja
to jednodniowy festiwal GET UP! Kto mnie zna wie, ze z tym graniem moim uszom
różnie po drodze, ale po takim wyposzczeniu wszystko brzmiało rewelacyjnie i
człowiek zawzięcie dusił migawkę. TABU, , DUBSKA, Cala Góra Barwinków, BAKSHISH
oraz radosne granie szwedzkiego PARTIET ściągnęło zamaskowanych fanów.
No i znowu się dupło… tym razem na dłużej…
W październiku autor słów niniejszych znalazł się dzięki
uprzejmości Kary Rokity na łamach Metal Hammera w dziale „Zafoceni”, a że
nienawykły do eleganckich rozmów o fotografii, mimo świetnego interlokutora dość
prosto o swojej pasji pogadał oraz nieco skonsternowany stwierdził, że po fosach
wszelakich już aż 11 lat się kręci.
I rok COVID 2020 się wreszcie skończył… ciszą na scenach
muzycznych wszelakich, niezbyt dobrze wróżącą na rok kolejny…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz